Języki

Nauka języka polskiego z pominięciem przypadków

Jak wszyscy wiemy, język polski do łatwych nie należy. Biorąc pod uwagę czynniki takie, jak: temperament uczącego się, jego dotychczasowe doświadczenie w nauce języków obcych, uprzedzenia dotyczące języka polskiego, grupę językową z jakiej wywodzi się jego język ojczysty, nie dziwi fakt, że zdarzają się bardzo różne pomysły na przyswajanie polskiej gramatyki. Albo na jej ograniczone przyswajanie / nieprzyswajanie.

Użytkownikom, których język ojczysty nie stosuje zmian końcówkowych w odmianie przez przypadki (np. język angielski: I see Anna – Widzę Annę; I don’t like Anna – Nie lubię Anny) czasami wydaje się, że jest to element językowy zupełnie zbędny. No bo skoro taki angielski daje radę bez niego, to nie może być on istotny. Problem w tym, że o ile faktycznie język angielski nie stosuje zmian końcówkowych, to przypadki ma – często wyrażone za pomocą konkretnego przyimka, np.: by plane – samolotem (sam wyraz plane oznacza tylko samolot). Więc może wystarczy nauczyć się po polsku samych przyimków, i stosować je razem z formą mianownika? Np.: Znam Anna; Nie lubię Anna; Mówię o Anna.

Czy takie zdania są zrozumiałe? Oczywiście, że tak. Na mojej drodze spotkałam kilku cudzoziemców, którzy tak właśnie postanowili się uczyć. Za każdym razem jednak próbuję im ten pomysł wyperswadować. Powodów jest kilka.

  1. Jeśli nawet założymy, że powyżej opisany przeze mnie system z nauką samych przyimków się sprawdza, pozostaje jeszcze problem niektórych wyrażeń, wymagających zmiany przypadka bez stosowania żadnego naprowadzającego na znaczenie przyimka, np.: jeść łyżką. Używając narzędnika łyżką dajemy do zrozumienia, że wykonujemy czynność jedzenia za jej pomocą, a nie w stosunku do niej. Jeśli powiemy tylko jeść łyżka, może to być odebrane jako próba powiedzenia jeść łyżkę. Jak więc wynika z powyższego, system z przyimkami jest „dziurawy” i na dłuższą metę nie wystarczy do efektywnej komunikacji.
  2. Mówienie w ten sposób naturalnie utrwala złe nawyki. A złe nawyki, jak wszyscy wiemy, są trudne do wyeliminowania. Jeśli więc zależy nam, aby prędzej czy później mówić ładnie i poprawnie, nie polecam tej drogi na skróty.
  3. A teraz powód najwazniejszy: nawet jeśli udaje nam się tworzenie zrozumiałych dla otoczenia komunikatów za pomocą przyimka i mianownika, nie będzie to działać w drugą stronę. Polacy, którzy do nas mówią, używają form przypadkowych. To samo dotyczy wszystkich tekstów pisanych. Jeżeli nie mamy bladego pojęcia o tym, jakie zmiany w końcówkach zachodzą, znając słowo ciasto najprawdopodobniej nie rozpoznamy formy w cieście.

Nie da się funkcjonować w języku nie będąc w stanie zrozumieć ani komunikatu mówionego, ani pisanego. Normalnym jest więc dążenie do tego, by jednak od samego początku nauki języka polskiego starać się stopniowo opanowywać wiedzę z zakresu przypadków, z założeniem, że nic strasznego się nie stanie, jeśli od czasu do czasu powiemy Lubię Anna, zamiast Lubię Annę.

Email this to someoneShare on FacebookShare on Google+Tweet about this on TwitterShare on LinkedIn