Języki

Jak nie uczyć się języków obcych

Bardzo chciałam napisać tekst o tym, co możesz zrobić, żeby skuteczniej uczyć się języka obcego. Długo nad tym myślałam i sporządziłam dużo notatek. Chciałabym dać Ci naprawdę dobre, sprawdzone rady. Ale w toku tych przemyśleń zdałam sobie sprawę z tego, że to bez sensu. Bez sensu jest moje pisanie o tym, co trzeba zrobić, żeby skuteczniej uczyć się języka dopóki nie ustalimy, czego robić nie należy. Pozwolę sobie więc zacząć od tej mniej przyjemnej strony. Jestem przekonana, że niektórym się to nie spodoba. Może spaść na mnie fala krytyki za to, że zrzucam z siebie odpowiedzialność za efekty w nauce, ale to nieprawda. Ja ją właśnie w tym momencie „biorę na klatę”. Dlaczego? Dlatego, że wielu lektorom języków obcych nie chce się użerać z uczącymi, którym za bardzo nie zależy. My też bywamy zmęczeni. My też nie chcemy się spierać z klientami. Naprawdę łatwiej jest wziąć kasę za lekcję nawet wtedy, gdy wiemy, że pożytek z niej nie był wielki. Czasami dla własnego spokoju lepiej jest klientowi przytaknąć. Ja to absolutnie rozumiem, mnie też się zdarzało. Ale czasami trzeba się jednak wykazać asertywnością i szczerze powiedzieć, dlaczego komuś nauka nie idzie. Że ktoś za dużo od siebie wymaga, że za bardzo się stresuje. Że jest zbyt rozkojarzony. Że nie stosuje się do zaleceń. Czasami trzeba to powiedzieć delikatnie, a czasami dosadniej. Uważam, że zidentyfikowanie bariery jest bardzo ważne. I to jest bardziej moje zadanie. Moim zadaniem jest również sprawienie, żeby uczący się czuł się komfortowo. I żeby był dla siebie dobry. A powodów, dla których nauka nie idzie, może być wiele. O tym poniżej.

Uwielbiam pracować z dzieciakami. Dzieciaki na prywatnych lekcjach językowych zazwyczaj należą do jednej z dwóch grup. Pierwsza to dzieci, które się pogubiły w szkole, od dawna mają zaległości, nie lubią angielskiego i w ogóle najchętniej już by się go nie uczyły. Dlaczego fajnie się z nimi pracuje? Dlatego, że po kilku lekcjach, na które zapewne zostają ciągnięte na siłę i pod groźbą zakazu dostępu do Internetu przez miesiąc, otwierają się i zaczynają rozumieć, co się wokół nich dzieje. Zaczynają ładniej czytać, więcej rozumieć. Wszystkie elementy układanki nagle zaczynają mieć sens. I to jest dla nich frajda, bo mogą iść do szkoły i czytać bez obciachu. Nikt się z nich nie śmieje, a one są w stanie lepiej funkcjonować na zajęciach i zaczynają lubić ten język. Najfajniejsza chwila dla mnie to ta, kiedy, po skończeniu lekcji informuję, że można iść do domu, a dziecko zdziwione pyta: „To już?! Dopiero przyszedłem!”.

Druga grupa dzieciaków to ta, która radzi sobie w szkole, ale chce więcej. To jest najczęściej młodzież już trochę starsza, chociaż niekoniecznie. Ambitne osóbki, które lubią język, ale w szkole mają go za mało. A one przecież chcą oglądać filmy po angielsku i rozumieć, o czym śpiewa Margaret.

Z dzieciakami więc naprawdę fajnie się pracuje. Dorośli natomiast lubią sobie sami przeszkadzać w nauce. Zacznijmy od charakteru. Uczę języków obcych od wieeelu lat i dzisiaj, gdy poznaję nową osobę, po 10 minutach rozmowy wiem dokładnie, jaka współpraca mnie czeka. I nieważne, czy jest to student, czy CEO międzynarodowej korporacji. Charaktery się powtarzają i bardzo łatwo mi dzisiaj jest je wyłapać na samym początku. Na pewno napiszę o tym jeszcze osobno. Dzisiaj wspomnę tylko, że nauka ciężko przychodzi gadułom. Proszę mnie źle nie zrozumieć – lubię osoby otwarte, śmiałe i pewne siebie. Jedną z NAJWIĘKSZYCH ZALET mojej pracy jest dla mnie to, że poznaję tak wiele osób, z różnym charakterem, wykonujących różne zawody, mających różne doświadczenia. Z wieloma osobami, które uczę/uczyłam, bardzo się zaprzyjaźniłam. Ale jeśli ktoś przychodzi na konwersacje w języku obcym wyłącznie po to, żeby o sobie opowiadać, i jest zamknięty na jakikolwiek feedback, no to wiele się nie nauczy. Są osoby, które są tak zajęte zastanawianiem się nad tym, o jakiej przygodzie jeszcze mi nie opowiedzieli, o jakim hobby jeszcze nie mówili, o jakich osiągnięciach w różnych dziedzinach życia nie zdążyli wspomnieć, że kompletnie nie mają ochoty poświęcić czasu na przeanalizowanie moich uwag. PRZEROST TREŚCI NAD FORMĄ JEST ZŁY!

Uwielbiam słuchać tego, co moi uczący się mają mi do powiedzenia. Często zresztą umawiam się z nimi osobno na tzw. Ploty. Ale jeśli spotykamy się na konwersacje, których celem jest poprawienie Twojej komunikacji w języku obcym, należy brać pod uwagę to, co mówi lektor. Najtrudniej jest właśnie tym, którzy już się komunikują. Którzy mają już swoje nawyki – niekoniecznie dobre. Którzy chcieliby lepiej, trafniej, ładniej. To wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Jeśli to czytasz, to widziałeś/widziałaś moją stronkę. Znajdziesz na niej blog, porady, darmowe e-booki, kanał YouTube. Prowadzę nawet bezpłatne konsultacje na Skype w soboty. Dla każdego. Nie musisz być moim klientem, żeby z tego skorzystać. A skoro już mówimy o moich klientach, staram się być dla nich wsparciem. Bardzo często piszą do mnie z pracy z prośbą o sprawdzenie tego, co napisali. Albo z prośbą o radę. Jeśli tylko jestem podłączona do jakiegoś urządzenia z Internetem i nie prowadzę właśnie zajęć – odpowiadam i staram się pomóc. Ale jeśli Ty sam/sama nie chcesz sobie pomóc, to nie zrobi tego najlepszy lektor, nie pomoże najlepszy podręcznik ani najlepszy program. Po prostu. Nie istnieje żadna magia, która sprawi, że nagle będziesz mówić lepiej.

Owszem, prowadzone są różne kursy, które stymulują komunikację werbalną. Pomagają one się otworzyć i przełamać barierę strachu. Ale ponieważ na kursach tego typu kładzie się nacisk na szybkie reagowanie, na rozumienie tekstu mówionego i odpowiadanie szablonami, nie ma na nich miejsca na jakąś głębszą refleksję nad językiem. Są one więc rewelacyjne dla osób, które wiele już wiedzą i znają teorię, ale jakoś boją się mówić. A jeśli dopiero zaczynasz swoją przygodę z językiem, to lepiej po takim kursie od razu jedź do UK i rozmawiaj. W innym wypadku wszystko, czego się nauczyłeś w ten sposób, wyleci szybciej, niż wleciało.

Żeby naprawdę rozumieć strukturę języka i móc stworzyć w nim taki komunikat, jaki chcesz, musisz trochę nad nim podumać. Po prostu nie ma innej drogi! Jak zatem podejść do nauki języka? Jak się przygotować? Czego oczekiwać od siebie i lektora?

1. PROBLEMY ZOSTAW W DOMU LUB W PRACY

Wiem, że to bardzo trudne. Wszyscy mamy kredyty, chore dzieci, niecierpliwego szefa, zepsuty samochód itd. Zdaję sobie z tego sprawę, ale jeśli siedząc na zajęciach będziesz zastanawiać się, co z tym raportem jutro, że nie zdążyłaś ugotować obiadu itd., to wiele z nich nie wyniesiesz. Postaraj się więc trenować swoją uważność. Zdaj sobie sprawę z tego, że Twoja koncentracja jest bardzo ważna. Jeżeli przechodzisz akurat trudny okres i naprawdę nie jesteś w stanie pewnych myśli wyłączyć, to masz dwie opcje. Albo odłożysz naukę na później, albo skupisz się bardzo mocno na tym, dlaczego się uczysz. Jeśli po to, żeby polepszyć swoją sytuację zawodową, skup się na tym. Pomyśl o tym, jak będzie fajnie, gdy się uda. Świadomość, że pracujesz nad zmianą, będzie Cię dopingować. Wtedy nauka języka naprawdę stanie się Twoim priorytetem.

2. ZNAJDŹ W SOBIE CIERPLIWOŚĆ

To też jest bardzo trudne. Najczęściej albo właśnie zaczynamy naukę i chcielibyśmy wiedzieć wszystko na raz, albo już rozmawiamy i próbujemy wytępić złe nawyki.

W pierwszym wypadku radzę pamiętać, że zrozumienie teorii to jedna strona medalu. Wszystko trzeba jednak wytrenować. Ponadto – pamiętaj, że nie masz 10 lat. Dzieci do około 12 roku życia chłoną obce języki jak gąbka. Ale im starsi jesteśmy, tym trudniej nam to idzie. Chociaż tu też nie ma reguły. Pracowałam z ludźmi po sześćdziesiątce, którzy robili większe postępy niż studenci. Niecierpliwość bardzo często dotyczy wymowy. Jeśli nie jesteś dzieckiem to prawdopodobnie nigdy nie będziesz brzmieć w obcym języku jak native speaker. I nie ma w tym nic złego. Nie ma nic nieprawidłowego w posiadaniu akcentu, dopóki Twoja wymowa jest poprawna. Ale o tym też jeszcze będę pisać osobno.

Ci, którzy już porozumiewają się w języku obcym i chcą wytępić u siebie złe nawyki, są w stosunku do siebie bardzo krytyczni i wykazują za małą cierpliwość. Najczęściej jest tak dlatego, że poddają się oni diagnozie, przeprowadzanej przez lektora, i okazuje się, że ich angielski nie jest tak rewelacyjny, jak myśleli. Albo, że ogólnie jest gorzej niż się spodziewali. I wtedy nagle chcą naprawiać wszystko na raz. Co należy więc zrobić?

3. MÓW WOLNIEJ i

4. ZASTANAWIAJ SIĘ NAD TYM, CO MÓWISZ

Nie wytępisz złego nawyku, jeśli go nie dostrzeżesz. Nie dostrzeżesz go, jeśli pędzisz, jakby Cię ktoś gonił, lub za bardzo skupiasz się na tym, co mówisz, a nie na tym jak. Jeżeli masz problem z tworzeniem poprawnych zdań warunkowych po angielsku, a wyrzucając z siebie słowotok nawet nie rejestrujesz, że właśnie powiedziałeś if lub when, i że pewnie właśnie szykuje się warunek, w jaki sposób chcesz je dobrze wypowiedzieć? W języku angielskim są rzeczy łatwe i trudne. Łatwe to takie, które wystarczy przetłumaczyć – (prawie) słowo w słowo, i będzie dobrze. Trudne to takie, które buduje się zupełnie inaczej. Na przykład, w rozmowie o wieku. Nie mówimy, ile mamy lat, tylko jak starzy jesteśmy. Postaraj się więc poszufladkować sobie te trudniejsze konstrukcje, które wymagają więcej wysiłku, i mów wolniej. Daj sobie szansę wprowadzenia poprawek.

Nie próbuj eliminować wszystkich złych nawyków jednocześnie. Skup się na 3-5. Zapisz sobie je na fiszce. Fiszka to mały kawałek papieru, na którym zapisujemy to, co chcemy zapamiętać. Na przykład, że FEW to mało, a A FEW to kilka. Albo, że mówimy IN JULY, a nie ON JULY. Kilka krótkich uwag, na jednej małej karteczce. Taką fiszkę przylep do komputera, do blatu biurka, do ściany, na którą często patrzysz. Połóż ją przed sobą podczas zajęć z angielskiego. Staraj się spoglądać na nią zawsze wtedy, kiedy masz okazję używać języka. Pamiętaj o tym, co robisz źle. Tylko w ten sposób masz szansę walczyć ze złymi nawykami. Na to naprawdę nie ma zaklęcia. To, jak mówisz, zależy wyłącznie od Ciebie.

Jeśli nie masz problemów z gramatyką, tylko czujesz, że Twój zasób słów jest ubogi, zrób fiszkę z kilkoma (kilkoma! Nie kilkunastoma lub kilkudziesięcioma!) nowymi wyrazami lub idiomami, i korzystaj z niej zawsze, kiedy rozmawiasz po angielsku. Szukaj okazji, żeby użyć nowych słów. Staraj się wplatać je w rozmowę. Jeśli sam nie zaczniesz ich używać, to pozostaną one w sferze rozpoznawalnych, ale nie do dyspozycji.

Jeśli piszesz cokolwiek w obcym języku, po skończeniu postaraj się to odłożyć. Jeśli tylko nie goni Cię termin, zostaw to przynajmniej na godzinę. Najlepiej na cały dzień. Zajrzyj do tego następnego dnia. Przeczytaj dokładnie – gwarantuję, że wyłapiesz swoje błędy. Jeśli tylko będziesz czytać ze zrozumieniem. Zrób tak z jednym tekstem nawet kilka razy, jeśli tylko możesz. Autokorekta jest na wagę złota.

5. 15 MINUT CODZIENNIE

15 minut codziennie jest lepsze, niż 2 godziny pod rząd raz w tygodniu. Naprawdę. Ja wierzę, że są takie dni, w które nie masz nawet tych 15 minut. Ale tak szczerze, jak często się to zdarza? Jeśli naprawdę Ci zależy, znajdziesz 15 minut, żeby przejrzeć notatki, zrobić fiszkę, przeczytać krótki artykuł, odrobić pracę domową.

Zdaj sobie więc sprawę z tego, że Twoja komunikacja zależy od Ciebie. To Ty musisz się pilnować. Zwracaj większą uwagę na to, co chcesz powiedzieć. Staraj się tłumaczyć swoje myśli precyzyjnie. Jeśli po polsku myślisz Widziałem dwie kaczki, to przetłumacz to jako Widziałem dwie kaczki a nie Widziałem dwie kaczka.

Jeśli chcesz poćwiczyć komunikację w języku angielskim ze mną, zapraszam na konsultacje w soboty od 12:00 do 14:00 na Skype. Mam nadzieję, że mój tekst Cię nie zniechęcił. Napisałam to być może dość dosadnie, ale tak naprawdę jestem bardzo sympatyczną osobą, która nie gryzie 😀 I absolutnie rozumiem, że masz gorszy dzień, chore dziecko lub nie wiesz, jak się za to wszystko zabrać. Odezwij się do mnie – postaram się pomóc. Oferuję również diagnozę – pogadamy o przyjemnych sprawach, a później dostaniesz ode mnie raport. Pomoże Ci on w dalszej pracy nad językiem. A jeśli chcesz popracować nad pisaniem tekstu, napisz coś krótkiego i wyślij do mnie. Dostaniesz korektę i raport. A jeśli nie masz pomysłu, co napisać, skorzystaj z moich przykładów tutaj .

A jakie Wy dostrzegacie problemy i bariery, utrudniające naukę?

Email this to someoneShare on FacebookShare on Google+Tweet about this on TwitterShare on LinkedIn